W ostatniej kolejce United Team zagrało przeciwko Vive w najmocniejszym możliwym składzie, nie licząc braku Mariusza Wojdaka, który poza pierwszym meczem w sezonie, gdy zastępował w bramce Piotr Nalepę, jest właściwie nieosiągalny.
Ten ostatni mecz miał zaważyć na końcowej klasyfikacji w tabeli 1 ligi HLZ. W przypadku zwycięstwa zawodnicy United Team mieliby zapewniony tytuł mistrzowski. W przypadku remisu bądź porażki, tytuł mistrzowski zostałby zdobyty tylko i wyłącznie w przypadku przegranej Miasta Będzin.
Taki stan sytuacji w tabeli był spowodowany kilkoma rzeczami, przede wszystkim niespodziewaną porażką z zespołem FC Zagórze. Na niekorzyść United Team można było też zaliczyć totalne przebudowanie składu dotychczasowego outsidera Vive, które kilka kolejek temu zgłosiło nowy skład do ligi (co swoją drogą nie do końca powinno być dozwolone) co zresztą zostało przedstawione w wywiadzie dla organizatorów ligi.
Od początku meczu to Vive było stroną przeważającą. Nieustanny pressing na zawodnikach United Team sprawiał, że rozegranie piłki było najsłabszym elementem gry ultramarynowych. Przeciwnik również dobrze utrzymywał się przy piłce co poskutkowało złapaniem 3 szybkich fauli na niekorzyść United Team. Każdy następny faul oznaczałby przedłużony rzut karny dla przeciwników.
Pierwsze 8 minut naporu udało się przetrwać i zawodnicy w ciemnych koszulkach zaczęli dochodzić do sytuacji strzeleckich. Niewykorzystany rzut wolny przez Piotra Ślimaka czy też strzały w bardzo dobrych sytuacjach prosto w bramkarza Vive sprawiły, że wynik nie ulegał zmianie.
Na 2,5 minuty przed końcem, wydarzyła się sytuacja która mogła zaważyć o losach spotkania. Sędzia odgwizdał 4 przewinienie po faulu Ediego Monteiro i zawodnicy Vive mieli rzut karny. Na szczęście dla UT bramkarz nie dał się pokonać i uratował drużynę od utraty bramki. Do końca meczu już nie działo się nic szczególnego.
W przerwie na zmianę połów widać było, że zawodnicy UT są podrażnieni sytuacją na boisku, co niestety przeniosło się na nerwowe granie w drugiej połowie, w głównej mierze przez brak zrozumienia między Edim Monteiro a resztą drużyny. Można było odnieść wrażenie, że przez pierwsze 5 minut drużyna grała w 3 w polu + bramkarz.
Pierwszą bramkę dla UT zdobył Dariusz Klacza asyście Tomasza Bojdy. To już był zadowalający wynik i dawał upragnione mistrzostwo. Niestety, niedługo potem wynik znów uległ zmianie.
Przy jednej z kontr Vive dwóm obrońcom urwał się napastnik Vive i nawet mimo prób faulowania utrzymał się na nogach i strzelił mocno obok bezradnego bramkarza. Typowa sytuacja 50-50, strzeli-nie strzeli. Zrobiło się 1-1.
Niedługo potem, wynik znów uległ zmianie. Bramkę dla UT zdobył Tomasz Bojda wykorzystując zamieszanie w polu karnym. Zrobiło się 2-1.
Nieszczęśliwie dla UT, taki stan rzeczy nie potrwał zbyt długo. W wyniku straty pod polem karnym UT przez Łukasza Redziaka (w wyniku pressingu zawodników Vivy) Vive wyszło na prowadzenie oddając skuteczny strzał w światło bramki. Zrobiło się 2-2.
Przez następne minuty obydwie drużyny grały na faul. W tej statystyce w drugiej połowie było 3-3 i znów każdy następny faul mógł skutkować podyktowaniem przedłużonego rzutu karnego. Niestety, jakoże sędzią tego spotkania był Henryk Kurek - arbiter wybitnie niesprzyjający drużynie United Team (sędzia wiekowy, popełniający karygodne błędy zawsze na niekorzyść United Team, chociażby uznanie bramki na 3-3 w meczu z Będzinem, gdy na boisku było 6 zawodników w drużynie przeciwnika, a max. dozwolona liczba to 5), to skutek był wiadomy. Przeciwnik mógł sobie bezkarnie pozwalać na faulowanie, ponieważ było wiadomo że sędzia nie odgwiżdże 4 faulu dla UT. Dlatego ze zdziwieniem, obserwowałem sytuację z ostatniej sekundy meczu, gdy Tomasz Bojda został sfaulowany w sposób mniej ewidentny niż w poprzednich sytuacjach i jednak sędzia odgwizdał przewinienie.
Na boisku się zrobiło nerwowo, piłkę na punkcie przedłużonego karnego ustawił Tomasz Bojda, który przez całe zamieszanie miał zbyt dużo czasu aby myśleć no i zrobił Cristiano Ronaldo. Pozycja na rewolwerowca, strzał w poprzeczkę i koniec marzeń o tytule mistrzowskim dla UT. Pozostało czekanie na wynik spotkania Miasta Będzin z Iglotexem, który był dość łatwy do przewidzenia. Raczej wiadomo było, że Będzin tego meczu nie przegra.
Po meczu, odbyła się rozmowa dyscyplinarna odnośnie podejścia do meczu i współpracy z całą drużyną. Nie można sobie pozwolić, aby podczas meczy strzelać fochy w stosunku do reszty zespołu i obniżać morale drużyny. Kto miał usłyszeć ją, to ją usłyszał i ma czas na przemyślenie pewnych spraw. Wszyscy liczymy, że podejmie właściwą decyzję i zdecyduje się grać dla drużyny a nie tylko dla siebie.
Z perspektywy całego sezonu, 2. miejsce zdobyte przez United Team nie odzwierciedla siły tej drużyny. Niestety, te kilka nieudanych meczy w rundzie jesiennej (z różnych przyczyn) zaważyło na tym, że tytuł mistrzowski powędrował do Miasta Będzin. Na szczęście, 2. miejsce jest również premiowane awansem do wyższej klasy rozgrywkowej! Dlatego też, poraz pierwszy w historii United Team zagra w Ekstraklasie HLZ, gdzie poziom gry jest zdecydowanie wyższy niż w pierwszej lidze, ale z obecnym składem zawodnicy w ultramarynowych strojach nie będą tam chłopcami do bicia.
Teraz tylko trzeba czekać na ogłoszenie ceremonii zakończenia sezonu przez organizatorów ligi oraz trzeba zaplanować spotkanie drużynowe podsumowujące miniony sezon.