Bardzo ciekawie zapowiadał się mecz UT kontra Będzin Miasto. Niestety w drużynie lidera 1 ligi zabrakło kilku graczy Darka, Maćka, Ediego oraz "Mariana" (jak zwykle zresztą), natomiast w drużynie przeciwnej pełna mobilizacja, pełen skład.
Pierwsze minuty były dość wyrównane, jedna jak i druga drużyna szanowały piłkę i próbowały składnymi podaniami przedostać się pod bramkę rywala.
Mijały kolejne minuty aż tu nagle przydarzył się faul na jednym z graczy UT w okolicach pola karnego. Do piłki jak zwykle podszedł Bodzio i jak zwykle po dość nieprzyjemnym strzale piłka prześlizgnęła się obok muru tuż nad parkietem i wylądowała w siatce zaskakując wszystkich. Mamy 1-0.
Będzin próbował szybko strzelić bramkę i jeszcze szybciej stracił kolejną, nadziewając się na kontrę UT. W znakomitej sytuacji znalazł się Tomek Stolecki lecz po jego strzale piłka uderzyła w poprzeczkę i spadła pod nogi "Slajema", który mając ją na swojej lewej nodze nie zastanawiając się uderzył pod poprzeczkę.
Już więcej goli w tej części spotkania nie padło chodź było ku temu kilka okazji z obu stron.
Druga połowa to kontrola wyniku ultramarynowych, którzy liczyli na kontrę chcąc wykorzystać dość chaotyczną grę rywala który próbował na różne sposoby aby zdobyć bramkę kilkukrotnie groźnie atakując.
W międzyczasie wynik mógł podwyższyć Bodzio ale po jego uderzeniu z pierwszej piłki zza pola karnego zamiast trafić do pustej bramki poszybowała nad poprzeczką. Kolejnej setki nie zmarnował za to drugi z Tomków, biegnąc sam na sam z bramkarzem spokojnym technicznym strzałem umieścił piłkę przy słupku. Była 24 minuta spotkania, a na tablicy wyników 3-0.
Od tamtej pory działy się rzeczy dziwne. Najpierw bramkę strzelili gracze z Będzina, następnie na pustą bramkę z połowy boiska nie trafił "mały Tomek", po czym samobója strzelił "Slajem" i zrobiło się 3-2.
Najbardziej kuriozalna sytuacja miała miejsce na 10 sekund przed końcem spotkania. Piotr Nalepa interweniując złapał piłkę rękami i siłą pędu po interwencji wyjechał za pole karne. Sędzia słusznie podyktował rzut wolny.
W zamieszaniu jakie się stworzyło na parkiecie pojawiło się 6!!! zawodników z drużyny przegrywającej. Ciężko wyjaśnić jak takiego faktu mógł nie zauważyć sędzia (może myślał że to libero wchodzący na przyjęcie zagrywki przeciwnika?), zatem było 6-ciu na 5-ciu i sędzia kazał grać, do piłki podszedł jeden zawodników Miasta Będzin i uderzył obok muru w samo okno bramki. Remis 3-3 i sędzia kończy spotkanie.
Kibice zgromadzeni na trybunach oraz zawodnicy z innych zespołów przecierali oczy ze zdumienia jak sędzia wydrukował bramkę. Pomimo protestów wielu osób niezwiązanych bezpośrednio z zespołem UT, sędzia był niewzruszony. Więc emocje były jak na mecz lidera z vice, wynik 3-3 może niezbyt sprawiedliwy, ale to zawsze punkt. Oby w następnym meczu UT zagrało bardziej skoncentrowanie i skutecznie i co najważniejsze w pełnym składzie.