26 października, godzina 18.40. Na hali DorJan trwa pierwszy mecz XIX kolejki III SosLigi. Parkiet gości obecnie drużyny Będzin Miasto oraz FC Zagórze. Zawodnicy United Team powoli się przygotowują do dzisiejszego spotkania. Przeciwnik nie wydaje się zbyt wymagający, bowiem tym razem przyjdzie się zmierzyć z ekipą Monolitu. W poprzedniej rundzie po tamtym spotkaniu pozostały pozytywne wspomnienia. Zwycięstwo 6:4 przyszło z jednej strony łatwo, bowiem na koniec pierwszej połowy wynik widniał 5:1, z drugiej UT potem osiedli na laurach i dali sobie strzelić trzy gole, w odwecie zdobywając zaledwie jednego. Teraz sytuacja była napięta, ponieważ United walczą o utrzymanie, a rywal okupował wyższą połowę tabeli. Inny wynik niż zwycięstwo nie satysfakcjonował Ultramarynowych, więc z takim nastawieniem wyszli na boisko. Szczególnie, że poprzedni mecz z Kwazarem pokazał, że waleczne nastawienie się utrzymywało.
Trener Mirosław Dziurowicz miał tego dnia do dyspozycji następujący skład:
- Piotr „Wrzaskun” Nalepa,
- Mirosław „Głodny” Dziurowicz,
- Maciej „Misiek” Marczewski,
- Dariusz „Pompka” Klacza,
- Tomasz „Mazda” Stolecki,
- Bartosz „Gaduła” Michta,
- Damian „Pokerface” Gawęda,
- Michał „Czołgu” Gajewicz,
- Mateusz „Chuck” Kasprzyk,
- Piotr „Prezes” Piekarski.
Z powodów zawodowych na meczu nie mógł się stawić Mariusz „Siatka” Wojdak, a tak poza Nim to frekwencja dopisała.
Zanim Monolit rozpoczął grę ze środka, to Mirosław Dziurowicz zorientował się, że…nie wziął ze sobą spodenek do stroju. Licząc na przychylność jednego z zawodników z poprzedniego meczu, udało się pożyczyć dolną część uniformu od playera FC Zagórze. Biało-Czarni oddali inicjatywę Ultramarynowym, przez co mogli zacząć atak pozycyjny. Rywal dysponował doświadczonym składem, gdzie zawodnicy byli o wiele lepiej zbudowani od graczy UT. Widać to było szczególnie w kryciu i próbach odbioru futbolówki. W 2 minucie Mirosław Dziurowicz wywalczył w charakterystyczny dla siebie sposób rzut wolny z odległości 7 metrów od bramki rywala. Rozegranie Mazdy z Miśkiem skończyło się na strzale tego drugiego. Został on jednak zablokowany. Po tym stałym fragmencie gry od razu atmosfera na parkiecie się rozgrzała, a obie ekipy przyspieszyły. Walczącego Głodnego raz po raz przytrzymywali playerzy Monolitu, lecz mimo to się nie poddawał. W połowie 4 minuty Tomasz Stolecki odegrał do tyłu na swojej połowie „na pamięć”. Lecz nie było tam zawodnika UT, lecz przeciwnik, który wyszedł z sytuacją sam na sam z Piotrem Nalepą. Golkiper wyszedł z tego bez trudu, bowiem rywal nie zdołał opanować piłki. Był to wyraźny sygnał, aby się bardziej skupić w grze. W odpowiedzi Mazda, jakby w ramach przeprosin zainicjował akcję ofensywną spod własnej bramki. Podanie na środek do Dariusza Klaczy, ten zdobył trochę pola i podał na lewe skrzydło do Mirosława Dziurowicza. Gracz UT prostopadłym podaniem posłał futbolówkę przez bramkę Monolitu, gdzie był Tomasz Stolecki, lecz niestety jej nie sięgnął. Batalia zaczęła nabierać rumieńców, gdy dochodziło do przyjęcia futbolówki przez Pompkę, z którym bezpardonowo walczyli defensorzy Gospodarzy. Przez chwilę Monolit przebywał na połowie United, lecz ci gdy odzyskali piłkę – przechodzili do kontrataku. Tak było gdy Dariusz Klacza przejął zbyt lekkie podanie między rywalami, poszedł rajdem lewym skrzydłem i kierował podanie do Michała Gajewicza. Było jednak również za lekki i przeciwnik zdążył je przeciąć, wybijając poza boczną linię. Mimo dynamiki akcji i ich przeprowadzania, to czystych sytuacji strzeleckich było jak na lekarstwo. Do rozpoczęcia 8 minuty meczu. Chuck podał futbolówkę lobem do Pompki, który w ten sam sposób odegrał do Czołga na lewym skrzydle. Michał Gajewicz został osaczony przez obrócę przeciwnika. Nie mając zbyt wielkiego pola manewru, oddał mocne podanie do Mateusza Kasprzyka na swojej połowie, aby rozpocząć akcję od nowa. Ten po przyjęciu gały zrobił dokładnie to samo co poprzednio. Podbił ją lobem, tym razem dalszym, który zmierzał prosto na nogę Dariusza Klaczy na linię pola karnego Monolitu. Pompka widząc wychodzącego bramkarza nie namyślał się długo i oddał strzał z…przewrotki! Najbardziej zaskoczeni poza graczami Biało-Czarnych byli zawodnicy UT, którzy widząc całą sytuację po chwili krzyknęli z radości. Golkiper skupił się na akrobacjach Pompki, lecz futbolówka mu umknęła i znalazła swój finał w bramce! 1:0!!! Niesamowicie widowiskowa akcja w wykonaniu United Team, której nie powstydziłyby się zespoły z wyższych klas rozgrywkowych. Doskonałe podanie, doskonałe wykonanie, piorunujący finisz – to potrafią pokazać Ultramarynowi. Gospodarze wznawiają grę ze środka boiska. Wyglądają jakby przez moment uszło z nich powietrze, lecz bardzo szybko zabrali się do roboty, wychodząc wysoko do Gości. Defensywa UT spisywała się jednak bez zarzutu. Połowa 10 minuty I połowy. Czołgu wybija piłkę na rzut z outu, przerywając tym samym akcję rywala. Przeciwnik podbiega do linii bocznej. Dwóch obrońców United było ustawionych blisko wybijającego. Player Biało-Czarnych wykonuje rzut z outu między defensorów, do pozostawionego bez opieki zawodnika rywala. Ten mając tylko zaskoczonego Wrzaskuna przed sobą wykonał pewną egzekucję i zmienił wynik na tablicy. 1:1. Tragiczne w skutkach nieporozumienie w obronie Ultramarynowych po raz kolejny kończy się dziecinną stratą gola, który jest jak gwiazdkowy prezent dla przeciwnika. Dodatkowo powoduje wytrącenie z rytmu meczowego i irytację całego zespołu. Tym razem to Goście wznawiają ze środka boiska. Nastawieni są tylko na jedno – aby za wszelką cenę odzyskać frajersko utracone prowadzenie. Emocje jednak biorą górę i powodują dużo niedokładności w grze. Teraz to Gospodarze grają swobodniej, chociaż United dochodzą momentami do sytuacji do zmiany wyniku. Ratuje ich bramkarz, który z pełną ofiarnością broni każde uderzenie. Na 1,5 minuty przed końcem pierwszej części meczu Monolit przeprowadza bardzo szybką akcję, której finałem jest oddanie mocnego strzału obok słupka Świątyni UT. Wznowienie gry. Akcję ofensywną rozpoczyna Tomasz Stolecki, który na pamięć zagrał na środek boiska do Dariusza Klaczy. Zrobił to jednak zbyt słabo, a przeciwnik już wcześniej widział co zamierza. Piłka została przejęta przez rywala, który wyszedł w dwóch zawodników na Mateusza Kasprzyka i Piotra Nalepę. Chuck próbował zatrzymać gracza Biało-Czarnych, lecz został ominięty celnym podaniem do partnera z ataku na lewym skrzydle. Rywal miał sporo czasu i sporo miejsca. Wyczekał Piotra Nalepę i znalazł moment, gdy krótki słupek został odsłonięty. Przymierzył, oddał mocny strzał przy słupku i podwyższył tym samym prowadzenie Gospodarzy. 1:2. Kumulacja błędu w rozgrywaniu akcji ofensywnej przyniosła stratę kolejnej bramki w krótkim odstępie czasu. Dodatkowo zbliżał się koniec pierwszej połowy, więc jej odrobienie było bardzo trudne. United zaczęli ze środka. Zamiast na ofensywne akcje postawili na atak pozycyjny, który po 30 sekundach przyniósł tylko dalekie i niecelne podanie do Tomasza Stoleckiego. Potem jeszcze Maciej Marczewski oddał mocny strzał z dystansu, który został złapany przez bramkarza. Sędzia kończy pierwszą połowę meczu. Monolit 2:1 United Team.
Nie pierwszy raz w przerwie między częściami gry w szeregach United padły mocne słowa i motywacyjne rozmowy, aby bardziej skupić się na grze. Pozostawało 15 minut meczu jeszcze, więc wszystko się mogło wydarzyć. Rozpoczęli Ultramarynowi. Jakby z chłodniejszymi głowami, z animuszem wymieniali sporo podań między sobą. Kończyli akcje strzałami z dystansu. Były one niestety niecelne. Po ponad minucie wszystko wróciło do normy, czyli pojawiła się niedokładność i brak komunikacji. Monolit starał się to wykorzystywać, lecz nad obroną UT czuwał Piotr Nalepa. Upływał czas a na boisku się niewiele działo. Co prawda United byli więcej czasu przy piłce, lecz kompletnie się to nie przekładało na ilość sytuacji i tworzenia składnych akcji ofensywnych. Gdy Biało-Czarni mieli już futbolówkę przy nodze, to najczęściej w kontratakach i przy stałych fragmentach gry. W 20 minucie spotkania Gospodarze mieli rzut rożny. Mocne uderzenie przed bramkę Piotra Nalepy, na odległość pół metra. Gracz rywala minął się o kilkanaście centymetrów z piłką, w innym przypadku byłby to prawdopodobnie gwóźdź do trumny UT. Wrzaskun starał się uruchamiać atak United dalekimi wyrzutami piłki. Niestety najczęściej była ona przechwytywana przez rosłych zawodników Monolitu. W odpowiedzi akcja ofensywna Ultramarynowych i czujność defensywy przeciwnika. Dobitka i refleks bramkarza ratuje Gospodarzy przed zmianą wyniku. W odpowiedzi Goście wywalczyli najpierw rzut wolny, z którego jeszcze mieli rzut rożny. Dokładne i mocne podanie przed Świątynię Biało-Czarnych było niczym wystawienie bażanta na strzał. Niestety w polu karnym Bartosz Michta nie mógł fizycznie jej sięgnąć, bowiem wcześniej zrobił za duży zamach ciałem. Kolejny kontratak rywala, podanie z prawego skrzydła na lewe i tylko niefrasobliwość w przyjęciu piłki sprawia, ze United nie stracili bramki. Próby ataku w wykonaniu Ultramarynowych nie przynosiły rezultatów, a czas uciekał. Doszło do sytuacji, że na pozycję napastnika przesunął się Maciej Marczewski, czyli…nominalny obrońca. Coraz więcej nerwowości było w szeregach UT. W końcu na 5 minut przed końcem meczu United wzięli czas. Po krótkiej naradzie podjęli decyzję, że będą grać bez bramkarza, aby zwiększyć szanse na strzelenie gola. Po wznowieniu gry ustalono, że w przypadku dalszego braku zmiany gry – takie rozwiązanie będzie wprowadzone. W grze nic się niestety nie zmieniało, więc na dwie i pół minuty przed końcem drugiej połowy Piotr Nalepa zszedł z boiska, a w rolę lotnego bramkarza wcielił się Maciej Marczewski. Ultramarynowi blisko półtorej minuty mieli przewagę w posiadaniu piłki, trzymając Monolit na swojej połowie. Nie przekładało się to jednak na sytuacje bramkowe. Na minutę przed ostatnim gwizdkiem sędziego Mirosław Dziurowicz oddał strzał z dystansu, który został zablokowany, a potem wybity. Futbolówka zmierzała w stronę pustej bramki UT, a za Głodnym biegł już zawodnik rywala. Wybijając piłkę gracz United niestety trafił zawodnika Gospodarzy, który mając ją przy nodze wykonał z łatwością swój boiskowy obowiązek. 1:3. Był to punkt kulminacyjny spotkania, które było już nie do wygrania przez United Team. Wznowienie ze środka i jeszcze jeden rajd Mateusza Kasprzyka, którego finalnie zablokował golkiper, kładąc się na parkiecie. Niedługo później sędzia odgwizdał koniec meczu. Monolit 3:1 United Team.
Spotkanie, które było bardzo istotne w kwestii utrzymania się ekipy Ultramarynowych zostało przegrane. United nie mieli pomysłu na grę, a z perspektywy meczu rywal został zlekceważony. Po dobrej części, gdzie UT wyszli na prowadzenie, potem popełniali błędy, które w sumie złożyły się na ostateczny wynik. Jest to kolejne spotkanie, w którym United Team podarowuje sytuacje do strzelenia goli swojemu przeciwnikowi. Żaden inny zespół w lidze nie może się „pochwalić” taką ilością prezentów dla drużyn przeciwnych. Walka o utrzymanie będzie do ostatniego meczu, więc w kolejnych nie może być już pomyłek. Za uwagę dziękuje świadek tamtych wydarzeń Piotr „Prezes” Piekarski.